Nie ma zbyt wielu gier akcji, w których myślenie jest ważniejsze od duszenia spustu. Jednak będąc samotnym komandosem głęboko na terenie wroga, poruszanie się bez bycia wykrytym staje się konieczne do przetrwania.
Assault Trooper jest strzelanko-skradanką w rzucie izometrycznym, która wysyła cię na 50 misji w wielu egzotycznych krajach takich jak Libia, Korea Północna, Afganistan itp. Na początku gry masz do wyboru zaledwie parę różnych misji w każdym z państw, ale po ich zaliczeniu odblokują się nowe. Cele wahają się od np. zabicia wrogich oficerów do ukradnięcia ważnych dokumentów, czy uratowania zakładników.
Przed każdą podróżą wybierasz ekwipunek z listy, która oferuje kilka typów broni i ładunków wybuchowych, nóż, kamizelkę kuloodporną itp. Dostępny jest nawet miotacz ognia. Ponieważ komandos musi się poruszać szybko, ustalony jest limit wagowy na ilość sprzętu jaki możesz zabrać. Jest on uzależniony od tego, który z czterech poziomów trudności wybrałeś.
Zazwyczaj najlepszym sposobem na ukończenie misji jest skradać się po całym jej obszarze bez bycia wykrytym używając krzaków, skał, budynków i innych przeszkód terenowych jako kryjówki. Siły wroga składają się nie tylko z żołnierzy, lecz także z czołgów, opancerzonych łodzi i psów (które są chyba najtrudniejszymi przeciwnikami z nich wszystkich, jako że są trudne do trafienia). Ciekawym elementem jest wskaźnik hałasu wskazujący, z której strony dochodzi odgłos poruszającego się wroga. W grze jest również mapa, która pomaga w nawigacji po obszarze misji.
Największym problemem Assault Trooper jest szata graficzna, która była już mocno przestarzała w momencie premiery w 1997, a dzisiaj wygląda po prostu ohydnie. Jednak grafika jest czytelna i nie czyni gry niegrywalną, więc można na nią przymknąć oko. Jedna rzecz mnie irytuje: komandosi raczej nie ubierają się na niebiesko w dżungli, czyż nie?
Dźwięk również nie jest niczym nadzwyczajnym, jako że składa się głównie z huków i grzmotów.
Tam gdzie Assault Trooper naprawdę błyszczy, to projekt i grywalność. Różnorodność i ilość misji zwiększają wartość gry przy ponownym jej przechodzeniu, a pomysł, że komandos może dźwigać tylko określoną ilość ekwipunku wymusza bardziej taktyczną, i co najważniejsze, ostrożną grę. Co więcej, sterowanie jest intuicyjne i łatwe do zmiany, więc nawet kompletni laicy szybko się do niego przyzwyczają.
Dołączony edytor misji jest bardzo prosty w użyciu i jest to ten sam, którego używano podczas tworzenia misji w głównej kampanii.
Naprawdę szkoda, że Assault Trooper jest tak mało znaną grą. Nie jest to jednak zbytnio zaskakujące. Kiedy wyszła w 1996 jej grafika była już mocno przestarzała, a gry 3D (Duke Nukem, Tomb Raider) były tak popularne, że ignorowano raczej izometryczne strzelanki. Jednak klasyczna gra MicroProse, Airborne Ranger od momentu swojej premiery jest najlepszą strzelanko-skradankę i niewiele gier mogło zagrozić tej pozycji. W moim mniemaniu Assault Trooper Juha Kauppinena jest z pewnością jedną z nich.